Nie wiadomo, czy chwalić czy ganić scenariusz za zapożyczenia z "Leona Zawodowca" i wyraźne odniesienia do wydarzeń w Magdalence, ale dla miłośników strzelaniny i samochodowych karamboli to może
Minął pierwszy, rekordowy tydzień obecności w naszych kinach trzeciej części słynnego filmu. Jak mówią politycy, z faktami się nie dyskutuje. Ja jednak chciałbym podyskutować…
Najnowszy film Pasikowskiego kojarzy mi się z utworem Grzegorza Ciechowskiego. "Ta piosenka jest pisana dla pieniędzy…" Franz Maurer wychodzi z więzienia po 25 latach i wydaje się, że przyjdzie mu walczyć z rosyjską mafią, która żąda od niego zwrotu jakichś pieniędzy, a tu pojawia się całkowicie inny wątek – przypadkowe zabójstwo Bogu ducha winnego syna dawnego towarzysza ("Nowego") wywołuje serię nieprawdopodobnych zdarzeń. Tak nieprawdopodobnych, że wywołujących uśmiech politowania i niedowierzania na twarzach tych, którzy 25 lat temu byli już dorośli, gdy oglądali pierwsze części "Psów" i w roku 2020 bajek już nie oglądają.
Rosyjscy mafiosi rodem z GRU poruszają się swobodnie po Polsce jakby nic od lat 90. zeszłego wieku się nie zmieniło, polska policja – skorumpowana i niewydolna od góry do dołu – niewiele się różni od dawnej milicji, a jedyny "młody gniewny" (zresztą, wcale już nie taki młody) sam jeden walczy przeciw wszystkim jak Rambo w "Pierwszej krwi". Wolf załatwia w jeden dzień (a raczej – w jedną noc) arsenał, jakiego nie powstydziliby się antyterroryści, a kolega zaginionego syna "Nowego" jest szczęśliwym przypadkiem weteranem z Afganistanu i specjalistą od komputerów jednocześnie. "Zły policjant" mieszka w dużej, pięknej willi na przedmieściach, a "dobry" – w przytulnym penthousie gdzieś w centrum… Maurer otwiera dość nowe Audi kawałkiem drutu (ciekawe, jak go uruchamia), a BMW komisarza Witkowskiego ni cholery nie chce zapalić w kluczowym momencie… Absurdów jest więcej – ich wyławianie polecam miłośnikom Stanisława Barei. Tylko czy to miało być tematem filmu sensacyjnego o walce "w imię zasad"? No tak… Film sensacyjny… Chyba zapomniałem, że to "tylko" film sensacyjny. Nie wiadomo, czy chwalić czy ganić scenariusz za zapożyczenia z "Leona Zawodowca" i wyraźne odniesienia do wydarzeń w Magdalence, ale dla miłośników strzelaniny i samochodowych karamboli to może być uczta dla oka. Mam znajomych, którzy są filmem zachwyceni. No ale ja nie tego oczekiwałem po trzeciej części "Psów".
Anglicy mają takie powiedzenie: bullshit baffles brains. Czyli – delikatnie mówiąc – bujda na resorach. Ciekawe, ilu widzów takich jak ja – po prostu ciekawych, co będzie dalej – przyczyniło się do rekordowej frekwencji w pierwszy weekend wyświetlania. Mój kolega i towarzysz niedoli powiedział – pół żartem, pół serio – że czuje się oszukany i zażąda od reżysera zwrotu pieniędzy… Film niewątpliwie odniesie kasowy sukces. I jeśli tylko o to reżyserowi chodziło, to mu się udało. Bo kultowe to to "dzieło" raczej nie będzie.