Zgadzam się z pierwszym zdaniem, bo też uważam, że ten teledyskowy, migawkowy sposób robienia filmów z automatu spłycał i historię, i postaci. Mam nadzieję, że część twórców wróci do bardziej literackiej narracji. Dalej się nie zgadzam, bo to co teraz dostajemy to druga część tego samego filmu, taki jakby drugi rozdział. Nie jest to odrębna całość, jak np. część trylogii czy kolejna część jakiegoś cyklu. Mamy tu do czynienia z casusem filmu Władca Pierścieni, który został podzielony na trzy części, a który przecież nie jest trylogią. Powieść Tolkiena podzielona była na 6 części, ale to nadal była ta sama powieść, mocno rozległa, ale jednak jedna powieść a nie 6 powieści. Oddzielnym dziełem był bez wątpienia Hobbit, którego Władca Pierścieni stał się niejako kontynuacją. Tak czy owak pierwsza część Diuny to film urwany, a więc niekompletny. Oceniać można dopiero całość, gdy po wstępie i rozwinięciu, otrzymamy w końcu kiedyś jakieś zakończenie.