Odkąd zobaczyłam w dzieciństwie w gazecie twarz Pinheada, ciągle za mną chodził (nie dosłownie ;)), ale dopiero wczoraj zdecydowałam się obejrzeć "Hellraisera". Nie zawiodłam się. Moim zdaniem film w bardzo wymowny sposób pokazuje, do jakich okrucieństw w imię miłości zdolny jest człowiek. Nie ma zbyt wielu krwawych scen, wyskakujących zza rogów potworów ani innych tego typu, a mimo to film trzyma w napięciu i posiada niesamowity klimat. No i Pinhead - postać wręcz kultowa.
Jedyną rzeczą, która mi zazgrzytała, była końcówka filmu i rozmowa dziewczyny z Cenobitami, w której nazwali oni siebie między innymi aniołami - błąd logiczny, bo skoro są wysłannikami piekła, to oznacza, że istnieje również niebo, a anioły należą do bytów niebiańskich (jak zatem nazywa się wysłanników nieba?). Ot, taka zagwozdka przyszła mi do głowy w czasie oglądania.
Według mitologii judeochrześcijańskiej (dokładniej interpretacjii księgi Henocha), wszelkie możliwe formy lokatorów piekła były wcześniej aniołami, tylko że trochę się postawiły kierownictwu :) Pozdrawiam
Pełen spis: http://pl.wikipedia.org/wiki/Upadły_anioł
Dzięki za odpowiedź :). Wiedziałam o tym już wcześniej, ale doszłam do wniosku, że to po prostu trochę dziwne, że ludzie w powszednim mniemaniu mają mieszkańców piekła za aniołów, wydawało mi się, że raczej utożsamiają ich ze skrzydlatymi mieszkańcami nieba.
Nie zgadzam się z jednym: jest wiele krwawych scen, dodatkowo, sceny są bardziej wyraziste za sprawą efektów - dzisiaj tworzonych komputerowo, tutaj bardzo sugestywne i odrażające ;)
miałem podobnie... uwielbiam hellraisera :)
to co z nim potem zrobili to zbrodnia
"Nie ma zbyt wielu krwawych scen, wyskakujących zza rogów potworów..." No tak potworów nie ma ale jest Jezus :D i to z szafy.