Wiem, że jest to to film oparty na faktach, który jest ciekawy, momentami wzruszający i naprawdę cieszyłem się kiedy udało mu się znaleźć rodzinę, ale nie lepiej byłoby zamiast szukać poprzez google earth jakiś zapamiętanych obrazów z dzieciństwa w obrębie około 1500 km, przecież Saruu pamiętał nazwę miejscowości, od jego zapamiętanej wersji różniła się dosłownie troszeczkę, mógłby przecież znaleźć spis miejscowości w Indiach, chociażby zaczynających się na "G" co skróciło by mu znacznie poszukiwania. Nie miał nic do stracenia, a on od razu wychodził z założenia, że takiej miejscowości nie ma.
Mówił o tej miejscowości na policji jako chłopiec, a mimo to dorośli nie drążyli tematu