Arcybiskup John Foley powiedział kiedyś, że wszystko w tym filmie jest zaczerpnięte z Ewangelii i że ten, kto krytykuje "Pasję" - krytykuje Ewangelię. I miał rację. Film Gibsona jest wierny Biblii. Jedyne czego się można przyczepić to tylko sugestywna brutalność. I nic poza tym. Dla mnie to coś więcej niż film. To przede wszystkim przeżycie duchowe. Gdybym mógł, to dałbym 11/10.
Ocena tego arcydzieła jest niesprawiedliwie zaniżona przez ignorantów i poprawnych politycznie zwolenników plastikowych produkcji. Film przedstawia tak jak to było - brutalną prawdę, a prawda choć boli jest zaletą, nie wadą. Dla osób które znieść nie mogą są inne filmy biblijne.
Nie uważam, że brutalność jest tutaj jakąś wadą czy przeszkodą. To jedyny taki film, który ukazuje prawdę. Biblia może i nie opisuje stanu fizycznego Jezusa w każdym calu, ale opisuje, co mu zrobiono. Biczowanie, korona z cierni, ukrzyżowanie to straszne tortury, niewyobrażalne! Dlatego właśnie ten film jest tak dobry! Ponieważ nareszcie ktoś pokazuje otwarcie jakie cierpienia przeszedł dla nas Jezus.
Dlatego że nie ma oceny 11/10 to dałam Pasji 10/10 - a wszystkie pozostałe filmy poniżej oceniam.
Arcybiskup nie miał racji. U żadnego z czterech Ewangelistów nie ma wzmianki m.in. o Weronice czy trzech upadkach Jezusa w drodze na Golgotę, które to obraz Gibsona zawiera. Film sztywno trzyma się przyjętych w tradycji katolickiej stacjach drogi krzyżowej, które z kolei swoje źródło mają w widzeniach bł. Anny Katarzyny Emmerich. Co ciekawe w 2007 roku papież Benedykt XVI zatwierdził alternatywną wersję stacji drogi krzyżowej, opartej w 100% na Ewangeliach.
Polecam serdecznie artykuł w którym wszystko jest dokładnie opisane: stacja7.pl/kultura/droga-krzyzowa-tak-bylo