Wprawdzie nie widziałam jeszcze filmu po polsku, ale mam silną potrzebę dorzucenia swoich trzech groszy na forum.
"Prawdziwa historia" najbardziej przypadnie do gustu chyba tym, którzy sami - mniej lub bardziej profesjonalnie - zajmują się pisaniem. Oni zobaczą w postaci Delphine po prostu siebie: swoje wahania nastroju, swoje twórcze męki, swój strach przed pustą białą kartką w Wordzie.
Pozostali widzowie wyjdą pewnie z kina w poczuciu niedosytu - bo film z jednej strony zbyt słabo wbija w fotel, by nazwać go thrillerem, a z drugiej jest zbyt pobieżny, aby mógł zostać potraktowany jako dramat psychologiczny. Mam wrażenie, że gdyby silniej zaakcentować np. erotyczne napięcie między bohaterkami, całość nabrałaby ciekawszego zabarwienia.
Podsumowując: z racji mojego aktualnego zawodu (tłumaczka literatury) przyznałabym filmowi 7 gwiazdek, ale jako zwykła fanka Polańskiego daję 6. A po cichu przyznaję, że ekranizacja powieści Delphine de Vigan jest i tak znacznie lepsza niż sama książka.
No dobra, właśnie wróciłam z seansu.
Powiem tak: za drugim razem film oglądało mi się chyba nawet lepiej, bo nie miałam już wobec niego wygórowanych oczekiwań. Pierwsza część (ta w Paryżu) jest zupełnie udana. Druga (na wsi) też nie byłaby zła, gdyby głównej bohaterce nie kazano wpaść do rowu... Ten motyw robi na widzu tak okropne wrażenie, że mając go w pamięci, można bez wahania obniżyć ocenę o kilka oczek. Ja tego co prawda nie zrobię (zostawiam 6 gwiazdek), ale dziwię się, owa scena z robotnikami o poranku nie została ostatecznie wycięta.
A tak poza tym podtrzymuję to, co napisałam w pierwszym poście. I idę spać.
wieć powinni go docenić także wszyscy, którzy w maju widzą taką kartkę a termin oddania pracy licenciackiej/magisterskiej zbliża się wielkimi krokami, może premiera filmuła też była pod to celowana ? Ja go nie kupuję .... za to w pełni podzielą Twoją opinię " bo film z jednej strony zbyt słabo wbija w fotel, by nazwać go thrillerem, a z drugiej jest zbyt pobieżny, aby mógł zostać potraktowany jako dramat psychologiczny"