rozmach, efekty specjalne, kostiumy, scenografia i doborowa obsada...ale mimo tego wszystkiego, film mnie rozczarował, jakoś ten klimat nie podziałał na mnie, nie mogłem się do końca połapać w tego rodzaju fantastyce, a poza tym są w filmie sceny, które przynudzają, oczywiście jest parę momentów, które robią wrażenie, ale jak dla mnie to za mało, może lepiej jest przeczytać książkę?
Zapewne wypowiedź użytkownika tolerancja91 rozjaśni sporo w tym temacie:
"Mroczne materie złożone póki co z trzech tomów mogą się wydawać piękną historyjką o dziewczynce, poszukującej prawdy o sobie i o otaczającym ją świecie. A wszystko to w towarzystwie ładnych obrazków i słodkich zwierzaczków. A jednak pod tym kryje się coś więcej,
bo to książka pełna przemyśleń nie tylko natury filozoficznej i politycznej, ale przede wszystkim podważającej istnienie religii. Dzieci i religia? Nie, to się nie sprzeda. W rezultacie wykreślono wszystkie niewygodne wątki, pozostawiając opowieść niepełną, nielogiczną i niezrozumiałą.
Szczególnie boli fakt, że nie podjęto się realizacji kolejnych części, które to są o wiele ciekawsze od jedynki. Niestety jednak ich treść byłaby już kompletnie nie do zaakceptowania. Tu pojawia się pytanie: po co w ogóle brano się za ekranizację, skoro z góry przekreślono cały sens Mrocznych Materii i ludziom podano historyjkę, która z samą książką mało co ma wspólnego."
Mimo wszystko mam zamiar ten film oglądnąć. Zapewne po seansie skomentuję go własnymi słowami.
Mam podobne odczucia, doborowa obsada, efekty specjalne, kostiumy, itp ale czegoś mi tu brakowało. Jakoś tak nie wzbudził we mnie jakiś silnych emocji ten film. Może wina w tym, że obejrzałam po raz pierwszy na TVN? (wiadomo ilość i długość reklam robi swoje). "Opowieści z Narnii" nie są moim faworytem jeżeli chodzi o tego typu filmy, ale i tak bardziej przykuły moja uwagę niż "Złoty kompas".