No dobra, zaczynamy odjazdowy opis, jak spotkałem tę szalooooooną Eve Green. To było wyp**rdzielone piekielne popołudnie, słoneczko prało ulice jak szalona, a ja tak sobie łaziłem, oglądając fajki w sklepach i obierając ścieżkę trolla w internecie. I k**rwa, nagle, na jednym z zakrętów, co mnie r0cha, jakbym dostał kijem w ryj, stoję przed sklepem z napisem "Naleśniki z Vovą."
Myslę sobie: "Kto do ch**ja jasnego wpadł na taką myśl? Naleśniki z Vovą?!" Ale k**rwa, byłem ciekawy. Wchodzę do środka, a tam siedzi ta ogień w gaciach, Eve Green. Jej wzrok przeklinał, a usta sypały wyzwiskami w każdą stronę. Siedzi na stołku, obracając naleśniki na patelni, a na ekranie telewizora leci jakiś reportaż o Vovie. Zaczyna się gorączkowa rozmowa:
Ja: "K**rwa, Eve! Co ty tutaj w ogóle robisz?"
Eve Green: "No ku**wa, robię naleśniki z Putinem! Chcesz?"
Ja: "Jestem ciekaw, ale chyba lepiej się za to wezmę po sejfie."
Eve Green: "Nie pierd**l, trollu! Weź se spokój i spróbuj tego g**wna!"
Nie mogłem się powstrzymać. Zamówiłem to piekielne danie. Eve zaczęła rzucać naleśniki na moją tacylkę, jakby była królową pieczenia placków. Po czym, nie tak długo jakieś pyknięcie zza kuchni i k**rwa, Putin w osobie przyjeżdża na motocyklu, ubrany w samej koszuli. Wszyscy w sklepie zaczęli krzyczeć: "O k**rwa, to Putin na motocyklu!"
Eve Green i Putin zaczęli się śmiać, jakby znali się od lat. Putin podszedł do mnie, podał mi rękę, i mówi: "Cześć, jestem Władimir. Ty jesteś moim gościem dzisiaj."
Ja tylko myślę: "Co za j**bane piekło."
Najpierw myślałem, że dostanę truciznę albo coś, ale k**rwa, to była dobra ch**lera! Naleśniki z Putinem miały smak, żeby ruska mafia płakała z zachwytu. I tak siedzieliśmy tam z Eve Green i Putinem, żarliśmy naleśniki i rozmawialiśmy o życiu, wszechświecie i wszystkim. I wtedy zrozumiałem, że świat jest piekielnie dziwnym miejscem, gdzie spotkania takie jak to, są takie jak... no właśnie, j**bane prawie niemożliwe.
I tak, oto jak spotkałem Eve Green pod sklepem, gdzie robiła naleśniki z Putinem. To był dzień, który na pewno nigdy nie zapomnę. Chociaż mam wrażenie, że to wszystko mogło być tylko halucynacją, ale ch**lera, co za halucynacja!