Przesłuchałam cudowne słuchowiska Filarów ziemi, aby mieć porównanie. Muszę przyznać, że do ostatniej części scenarzyści się nawet trzymali materiału źródłowego. Niektóre zabiegi (relacja William-Matka, pierścień, końcówka) były dobrze zrobione, że tak ujmę - filmowo. Wiadomo, że nic nie zastąpi oryginału, jednakże uważam, iż ta adaptacja jest o dziwo bardzo dobra. W porównaniu do innych, teraźniejszych adaptacji to jest to mistrzostwo świata. Aczkolwiek nie dziwie się, że fani książek mieli swego czasu pewne zgrzyty.

Teraz pozostaje zapełnić pustkę czymś innym. Może macie coś godnego polecenia w podobnym klimacie? Wiem, że są jeszcze kolejne części. Już czekają na przeczytanie.