Czy tylko ja odnoszę wrażenie, że ten serial powinien się skończyć w drugim sezonie, trzeci
był zrobiony na siłę, a do zrobienia dwóch następnych twórcy zostali zmuszeni siłą?
Pierwszy sezon opowiadał jakąś w miarę spójną historię w klimatach przechwałki
rewolwerowca, co można było wybaczyć z uwagi na klimat i dialogi (zdecydowanie główny atut
Justified). Drugi naciągany sposób wprowadzał klan Bennettów, na miejsce wystrzelanej rodziny
Crowderów, a piąty właściwie dokładnie powtarza sezon drugi. Dicky Bennett wystąpił w piątym
sezonie chyba jedynie po to, aby dało się odróżnić je od siebie. Tak samo motyw zblazowanego
szeryfa, który nie może zagrzać miejsca przechodził jakoś na początku, ale po 5 latach zwyczajnie
irytuje. A już najgorsze w serialu są wątki poboczne, które są tak naciągane i naiwne, że
przypominają coś pomiędzy "Strażnikiem z Texasu", a "13 Posterunkiem", co ewidentnie jest
wymuszone koniecznością zamknięcia ich w ciągu 45 minut.
Sytuacji nie poprawia fakt, że z pewną regularnością pojawiają się pojedynki
strzeleckie, które są wyjątkowo nudne, gdyż bohater jest supermanem, który wygrywa wszystkie
(więc nie budzą żadnych emocji). Podobnie jak pokazywanie jaki bezlitosny jest Boyd, co stało
się sztuką dla sztuki. W ogóle można odnieść wrażenie, że jedyną metodą działania sił
porządkowych jest bieganie po losowych miejscach i prowokowanie przestępców do ataku na
funkcjonariuszy (i śmierci z rąk tychże).
Po prostu nie ma szans, abym dalej to oglądał, na początku było fajnie, ale rozwlekanie to
jakaś pomyłka.